Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trener Azotów Puławy w szoku. Nie spodziewał się tak wysokiej porażki w Płocku z Orlen Wisłą (ZDJĘCIA)

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
materiały prasowe PGNiG Superliga
Szczypiorniści Azotów Puławy wciąż nie mają sposobu na zespół Orlen Wisły Płock. Mimo udanego początku i prowadzenia 6:2, inicjatywę szybko przejęli „nafciarze” i drużyna trenera Larsa Walthera przegrała wyjazdowe spotkanie różnicą dziewięciu bramek (25:34). To druga porażka puławian w PGNiG Superlidze.

Orlen Wisła Płock – Azoty Puławy 34:25 (14:11)

Wisła: Morawski – Mihić 9, Szita 7, Mindeghia 5, Komarzewski 4, Daszek 3, Serdio 3, Stenmalm 1, Krajewski 1, Terzić 1, Fernandez, Susnja, Toto, Czapliński. Kary: 12 min. Trener: Xavier Sabate

Azoty: Zembrzycki, Bogdanow – Akimenko 8, Gumiński 5, Jurecki 3, Rogulski 2, Velkavrh 2, Podsiadło 1, Przybylski 1, Szyba 1, Kowalczyk 1, Dawydzik 1, Łangowski. Kary: 12 min. Trener: Lars Walther

Sędziowali: Krzysztof Bąk i Kamil Ciesielski (Zielona Góra)

- Jesteśmy w lekkim szoku, ponieważ nie spodziewaliśmy się takiego przebiegu meczu – podsumował na gorąco spotkanie trener Azotów, Lars Walther.

Drużyna z Puław po pięciu minutach gry prowadziła 3:0, a gospodarze pierwszą bramkę zdobyli 120 sekund później. Od początku kapitalnie w puławskiej bramce spisywał się Mateusz Zembrzycki, natomiast Vadim Bogdanov świetnie radził sobie przy rzutach karnych. Golkiperzy Azotów zakończyli mecz ze skutecznością 27-procent (Adam Morawski z Wisły interweniował ze skutecznością 31-prcent).

Po 10 minutach i trafieniu Andraza Velkavrha (to była trzecia bramka z rzędu Azotów) goście prowadzili 6:2. Na tym zakończyła się doba gra puławian. Płocczanie zanotowali serię dziewięciu goli, a niemoc rzutowa Azotów trwała aż 10 minut. Przerwał ją dopiero Andrii Akimenko.

Puławianie mieli olbrzymie problemy ze sforsowaniem płockiej defensywy w ataku pozycyjnym. Pierwsza połowa zakończyła się wygraną Orlen Wisły 14:11. – Obrona sprawiała nam mnóstwo problemów. Z czasem zawodnicy tracili pewność siebie, a Płock grał coraz lepiej i lepiej. Będziemy mieli wiele do omówienia po powrocie do Puław – przyznaje szkoleniowiec.

Sporo uwag do postawy swojej drużyny miał także skrzydłowy Wojciech Gumiński. – Grając z takim zespołem, jak Wisła, trzeba kompletnie inaczej zagrać w ataku i obronie. Nie możemy pozwalać sobie na proste błędy. Naszą słabszą dyspozycję rywal skrzętnie wykorzystywał – uważa.

W drugiej połowie Azoty nie zdołały już wrócić do gry. Zaważyły na tym w dużej mierze często popełniane niewymuszone błędy techniczne. Lars Walther próbował odrabiać straty grając siedmiu na sześciu w ataku. Ale o ile przynosiło to efekt w postaci zdobytego gola, to zanim bramkarz Azotów zdążył wrócić między słupki, gospodarze szybko odpowiadali rzutem do pustej bramki.

Po 40 minutach gry puławianie przegrywali 15:19. Wystarczyło jednak, że minęło kolejne 10 minut, aby przewaga Orlen Wisły wzrosła do 10 trafień (29:19). Najwyższe prowadzenie płocczanie uzyskali w 56. min, różnicą 11 bramek.

- Ten mecz nie powinien tak wyglądać, bo Puławy grają o wiele lepiej. Myślę, że to ich pierwszy taki dołek w sezonie – pocieszał po meczu Michał Daszek, skrzydłowy Orlen Wisły

14 lutego do Puław przyjedzie mistrz Polski, Łomża Vive Kielce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto