Strażacy dopominają się o wypłaty za nadgodziny

Związkowcy PSP powiedzieli w końcu "nie". Jeszcze w tym miesiącu do Trybunału Konstytucyjnego wpłynie ich wniosek dotyczący zaniżonych stawek, jakie mundurowi otrzymują za pracę po godzinach. Wynagrodzenie za ten wymiar służby jest takie samo dla wszystkich strażaków. Funkcja, kwalifikacje czy rodzaj wykonywanych działań nie mają znaczenia.

- Kolejne pismo złożymy w przyszłym roku - zapowiedział już teraz Ryszard Koper, wiceprzewodniczący Wojewódzkiej Sekcji Pożarniczej NSZZ "Solidarność" w Lublinie. - Zaskarżony przez nas przepis jest niezgodny z konstytucją. Mamy prawo do równego traktowania. Normalną stawką za nadgodziny jest 100 proc. wynagrodzenia. My otrzymujemy jedynie 60 proc. od godziny. Dlaczego mamy być dyskryminowani? - pyta Koper.

Przeciętny strażak zarabia w granicach tysiąca do półtora tysiąca złotych. Po 20 latach pracy mundurowi mogą liczyć na dwa i pół tysiąca. Podwyżek nie dostali od trzech lat, a na protesty nie mogą sobie pozwolić. - Nie możemy strajkować, bo dla nas najważniejsze jest dobro mieszkańców. Zapewnienie ciągłości służby jest konieczne. Właśnie dlatego wstąpiliśmy na drogę prawną - przekonuje Tomasz Ciseł, lubelski związkowiec.

Strażacy nie zamierzają poprzestać na skardze, która trafi do trybunału w październiku. Związkowcy chcą wrócić do sprawy zaległych rekompensat, należących się im za lata 2005 - 2010. - W tej chwili powstaje kolejny wniosek. Będzie dotyczył nadgodzin, za które nie otrzymaliśmy wynagrodzenia, do TK wpłynie w przyszłym roku - wyjaśnia Ryszard Koper. Zaczynamy się dogadywać, miejmy nadzieję, że wszystko idzie w dobrym kierunku - dodaje.

Czytaj takze: Ul. Pogodna: Alarm bombowy w komisjach wyborczych

Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową. Zapisz się do newslettera!