Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Smutny rozdział w sprzedaży książek: do księgarni przychodzi coraz mniej klientów

Joanna Jastrzębska
Joanna Jastrzębska
Łukasz Kaczanowski
Kilkunasto – i dwudziestoprocentowy spadek obrotów odnotowuje część lubelskich księgarni. – Mam wrażenie, że wiele osób zaczęło przeliczać, co ile kosztuje, a to przełożyło się na książkowe zakupy – mówi Karolina Pikuła z Między Słowami.

Trudna sytuacja najbardziej daje się we znaki księgarni i kawiarni Między Słowami. Jak podkreśla jej właścicielka, na początku pandemii przetrwać lokalowi pozwoliła właśnie sprzedaż książek, ponieważ gastronomia nie funkcjonowała z powodu obostrzeń.

– Pomoc naszych klientów sprawiła, że w 2020 roku sprzedaż książek wzrosła o 22 proc. w porównaniu do 2019 roku – wspomina tłumaczy Karolina Pikuła. Podkreśla jednak, że w 2021 roku nastąpił spadek: z miesiąca na miesiąc obroty zmniejszały się średnio o 15 proc. Rozczarowanie przyniósł też grudzień, podczas którego zwykle klientów nie brakowało. – Duży spadek widzę od jesieni. Mam wrażenie, że wiele osób zaczęło przeliczać, co ile kosztuje, a to przełożyło się na książkowe zakupy. Zastanawiam się, co w tej sytuacji robić, bo nie stać nas teraz na gromadzenie książek i zamrażanie w ten sposób gotówki.

Sprzedaż spadła też w antykwariacie przeniesionym z Jasnej na Krakowskie Przedmieście.

– Styczeń był mocno nieciekawy, luty też nie jest genialny. Rok nie zaczął się zachwycająco, a wręcz bardzo mnie martwi – mówi Katarzyna Dardzińska, właścicielka lokalu. Jak wylicza, obroty były o 10-20 proc. niższe niż się spodziewała. – Może wynika to z wypalenia poświątecznego klientów, którzy w grudniu mieli dużo wydatków, a może z obaw o wysokość pensji, które w nas wywołuje inflacja i zmiany podatkowe. Na razie mój niepokój nie jest „długodystansowy”, ale jeśli taka sytuacja będzie się utrzymywać do wakacji, to zacznie się robić bardzo poważnie. Staram się jednak być optymistką i wierzę, że miłość do książek zwycięży.

Powody do niepokoju zaczynają się także w księgarni Fides z książkami religijnymi. Choć są pozycje, które cieszą się dużym zainteresowaniem klientów, spada ogólna liczba zainteresowanych zakupem książek. Zaczęło się po świętach Bożego Narodzenia.

– Ludzi w księgarni jest coraz mniej. Przychodzą do nas emeryci i renciści, dla których książka jest luksusem. Oglądają zawartość naszych półek, ale na zakup ze względów ekonomicznych nie mogą sobie pozwolić – tłumaczy pracownica księgarni.

Dodaje jednak, że na razie za niepokojem nie idą decyzje o zmniejszaniu liczby zamawianych książek i obawy o przyszłość sklepu.

Sprzedaż książek ratuje kultura

Inaczej sytuacja wygląda w księgarni Dosłownej w Centrum Kultury i Sklepiku Kulturalnym CSK.

W ciągu pandemii bywało różnie, ale od końca drugiej fali jest całkiem dobrze. Ratuje nas, że jesteśmy w murach instytucji, która zrzesza dużo ludzi, i to nas stawia w innej pozycji. Zdarzają się fale, raz jest lepiej, a raz gorzej, ale myślę, że odzyskaliśmy to, co zabrała nam pandemia. Nie mówię nawet o stronie finansowe, ale o człowieku: mamy komu polecać książki i o nich rozmawiać – przyznaje Rafał Rutkowski z Dosłownej.

Wysokość paragonów nie martwi też Doroty Bielak, kierowniczki Sklepiku Kulturalnego CSK.

– Przyznam szczerze, że u nas spadku nie ma. Oczywiście trzeba podkreślić, że znajdujemy się w murach instytucji kultury, w której odbywa się mnóstwo wydarzeń. Wiele osób zagląda do nas właśnie przy okazji tych wydarzeń, a nawet jeśli na zakup nie decydują się wszystkie z nich, to i tak zawsze z książką wyjdzie przynajmniej część z nich – przyznaje Bielak.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto