Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z dr. Rafałem Stachurą rolnikiem i prezesem Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka

Jolanta Masiewicz
Jolanta Masiewicz
O proteście rolników w Warszawie rozmawiamy z dr. Rafałem Stachurą rolnikiem i prezesem Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka.

Pomimo padającego deszczu i trwającej pandemii, dziesiątki tysięcy rolników uczestniczyło we wtorkowym proteście w Warszawie. Był tam Pan również. Warto było? Jak ocenia Pan protest?

Tak byłem i uważam, że warto było uczestniczyć w proteście przeciwko zmianom w ustawie o ochronie zwierząt, czyli tzw. Piątce dla zwierząt. Mówi się o 60-70 tysiącach uczestników. W związku z panująca pandemią Covid-19 byliśmy podzieleni na wiele kilkuset osobowych grup. Zaangażowanie rolników było i jest bardzo duże, ponieważ jeśli ustawa przeszłaby w formie przegłosowanej przez sejm mogło by to stanowić olbrzymie zagrożenie szczególnie dla hodowców, ale i również innych sektorów rolnictwa, ponieważ to system naczyń połączonych. Protest oceniam pozytywnie. My hodowcy z Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka wraz z innymi związkami hodowców z całej Polski protestowaliśmy rzeczowo i merytorycznie pod ministerstwem rolnictwa i pod parlamentem RP. Wczoraj obradująca senacka komisja rolnictwa odrzuciła w całości „Piątkę dla zwierząt”.

Jako prezes Lubelskiego ZHBiPM zachęcał Pan rolników z woj. lubelskiego, aby również wzięli udział w proteście. Dużo rolników z woj. lubelskiego uczestniczyło w proteście?

Poinformowaliśmy jak najwięcej rolników w województwie. Wielu z nas pojechało do Warszawy na protest. Byliśmy w wielu grupach, które były rozdzielone ze względu na pandemie, tak więc trudno było policzyć, ale z pewnością kilkaset osób.

Tak liczny udział w proteście świadczy o determinacji rolników. Co najbardziej zdenerwowało rolników w ustawie "Piątka dla zwierząt”?

Zaangażowanie jest bardzo duże, to widać nie tylko po wtorkowym proteście, ale również po innych lokalnych protestach. Praktycznie każdy punkt zaproponowanych zmian zaniepokoił nas. Chciałbym podkreślić, że celem hodowców nie jest znęcanie się nad zwierzętami podczas hodowli i uboju. Staramy się spełnić w jak największym stopniu wymagania dobrostanu zwierząt jak i również prowadzić hodowlę etycznie. Ze swojej strony jako hodowca bydła i producent mleka zapewniam, że bardzo dbamy o zdrowie cieląt i krów, utrzymujemy je w bardzo dobrych warunkach, dobrze je żywimy. My szanujemy nasze zwierzęta, aby produkować dużo dobrego mleka musimy o nie dbać. Musimy też patrzeć się na ekonomię. W rolnictwie naprawdę ciężko jest wypracować zysk, ponieważ konsumenci chcą bardzo dobrą jakość, ale za jak najniższą cenę. Dlatego musimy walczyć o każdą złotówkę. Możliwość sprzedaży mięsa do krajów, które wymagają uboju rytualnego nie powinna być zakazana, bo to zezwala nam lepsze spieniężenie naszego produktu. Jeśli my tego nie zrobimy, zrobią to sąsiednie kraje. Z tym, że dołączy się dla zwierząt długi i męczący transport. Niepokojące są też zbyt duże uprawnienia dla organizacji pro-zwierzęcych, to może wywołać więcej szkód niż pożytku. Dotychczasowe uregulowania prawne odnośnie dobrostanu zwierząt, na podstawie których sprawowany jest nadzór Inspekcji Weterynaryjnej, wystarczą w zupełności i tak powinno pozostać.

Jeżeli sytuacja się nie zmieni, jakie kolejne kroki zamierzają podjąć rolnicy?

Dalej będą protesty lokalne i ogólnopolskie, które mogą nabrać na sile.

Lubelszczyzna jest rolniczym zagłębiem. Trwająca pandemia, fatalna ustawa - jakie mogą być tego skutki dla rolnictwa i dla nas wszystkich?

To prawda. Dlatego rolnikom powinno zależeć na wysłaniu do sejmu i senatu przedstawicieli swojej branży. Na dzisiaj w parlamencie RP nie ma rolnika z naszego regionu. Nie wystarczy, że kandydaci w wyborach będą mówić, że się zajmą rolnictwem. Później faktem są takie decyzje, które negatywnie wpłyną nie tylko na rolników, ale cały nasz region. Najważniejszym ogniwem sektora spożywczego jest właśnie rolnik, bo to on produkuje produkt, który dalej jest przetwarzany w zakładach spożywczych, później transportowany, sprzedawany w sklepach i wreszcie trafiający na nasz stół. W tej sytuacji jeśli nie zostaną zaakceptowane podwyżki produktów spożywczych przez konsumentów, wielu rolników może wycofać się z produkcji pierwotnej, a to wpłynie na zmniejszenie się ilości produktów do przetwórstwa, czyli mniej pracy dla lokalnej społeczności. Choć sklep może zawsze kupić produkty gdzie indziej to nie będzie to już nasz produkt.

A jak bezpośrednio zarówno pandemia jak i ta ustawa wpłynie na Pana firmę, jako producenta mleka?

Zakaz uboju rytualnego spowoduje spadek cen żywca wołowego, a to wpłynie na mniejsze przychody. Ta prawidłowość będzie dotyczyć wszystkich gospodarstw rolnych. Możemy też mieć problem ze sprzedażą cieląt. Mam nadzieję, że nie będziemy musieli poddawać je eutanazji ze względu na brak możliwości ich sprzedaży do dalszego odchowu. Pamiętajmy, że mamy do wyżywienia 7,5 mld osób. Szkoda było by marnotrawić żywność.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto