Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rodacy ze Wschodu spędzili Wielkanoc w Lublinie (ZDJĘCIA)

EWRY
Antoni Piotrowski gości u siebie Neolinę Gartman z Gornoałtajska, która przyjechała do Lublina w ramach Pielgrzymki Polaków z Ukrainy i Rosji. To jej pierwsza wizyta w naszym kraju. - O Polsce opowiadała mi babcia, mówiła, jak tu jest pięknie. Miała rację. Tu nawet lżej się oddycha i nie boli mnie chore serce. Jestem w domu - mówi pani Neolina.
Antoni Piotrowski gości u siebie Neolinę Gartman z Gornoałtajska, która przyjechała do Lublina w ramach Pielgrzymki Polaków z Ukrainy i Rosji. To jej pierwsza wizyta w naszym kraju. - O Polsce opowiadała mi babcia, mówiła, jak tu jest pięknie. Miała rację. Tu nawet lżej się oddycha i nie boli mnie chore serce. Jestem w domu - mówi pani Neolina. Małgorzata Genca
Kilkanaścioro Polaków ze Wschodu spędziło w Lublinie Wielkanoc.

Pani Neolina do Polski przyjechała po raz pierwszy. - Przyjechałam, by zobaczyć kraj moich dziadków - mówi pani Neolina Gartman, z domu Jagiełło, która przybyła do Lublina w ramach XVI Pielgrzymki Polaków z Rosji i wschodniej Ukrainy. - I już teraz wiem, że wszystko jest tutaj tak piękne, jak opisywała mi to babcia. Nie boli mnie nawet moje chore serce - mówi.

Rodacy ze Wschodu w Lublinie: "Robię to z potrzeby serca"
Państwo Alicja i Antoni Piotrowscy goszczą przybysza ze Wschodu po raz pierwszy. Panią Neolinę przywitali w Wielką Sobotę na placu Zamkowym. - Robię to z potrzeby serca. Sam pochodzę z miejscowości Lokacze na Wołyniu. W latach 40. XX wieku moja rodzina została zesłana na Sybir. Dziadek i siostra cioteczna zmarli tam z głodu - wspomina pan Antoni. - Czuję się w obowiązku wobec zesłańców, by ich u siebie ugościć. Sumienie nie pozwoliłoby mi zrobić inaczej - dodaje.
Pan Antoni już w Wielką Niedzielę zorganizował rodzinną wycieczkę. - Pojechaliśmy w okolice Nałęczowa, do Bo-chotnicy. Natomiast drugi dzień świąt spędziliśmy w domu, w gronie najbliżej rodziny. Z tej okazji przyjechała nawet z Norwegii córka - zaznacza mężczyzna.
Pan Piotrowski dodaje, że chciałby, by pani Neolina czuła się u niego w domu jak u siebie. - Przejechała przecież pięć tysięcy kilometrów po to, by stanąć na ojcowskiej ziemi - mówi wzruszony.

Polka z Syberii
Pani Neolina Gartman jest Polką. Jej dziadek ze strony ojca pochodził z Wrocławia, babcia spod Wilna. Razem wyemigrowali do Baku. Tam też przyszła na świat. - Pamiętam, że babcia bardzo tęskniła za ojczyzną. Napisała list do kraju i okazało się, że pod Wilnem mieszka jej rodzeństwo - opowiada. - Od 1949 roku mieszkaliśmy w miejscowości Eiszyszki, a ja wychowywałam się w środowisku polskim - wspomina kobieta. Los chciał, że pani Neolina wyszła za mąż za niemieckiego żołnierza, zesłańca z Ałtaju.
- Pojechaliśmy do Ałtaju zaraz po ślubie, w 1967 roku. Kilka lat później przeprowadzi-liśmy się do Gornoałtajska - opowiada pani Neolina.

W syberyjskim Gornoałtajsku kobieta, wspólnie z innymi Polakami, założyła Polskie Narodowo-Kulturalne Zjednoczenie "Zdrój". Uczą historii, języka i obyczajów polskich. - Młodzi tańczą i śpiewają polskie pieśni. Chcemy krzewić tę kulturę wśród młodzieży - mówi.
Rodacy dzisiaj spotkają się z prezydentem Lublina Krzysztofem Żukiem. Później pojadą do Krakowa i Częstochowy. Będą także w Parlamencie. Do Lublina wrócą tuż przed wyjazdem z Polski.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto