Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Padwa Zamość kontynuuje zwycięską passę. Zobacz zdjęcia

Redakcja
Padwa Zamość
Szczypiorniści Padwy Zamość nie zwalniają tempa. Tym razem o sile żółtoczerwonych przekonali się szczypiorniści Olimpii Piekary Śląskiej.

Szczypiorniści Padwy Zamość udali się Piekar Śląskich, aby tam w sobotę 27 lutego rozegrać mecz z miejscową Olimpią Medex Piekary Śląskie. Spotkanie zostało rozegrane w ramach 14 kolejki I ligi grupy D piłkarzy ręcznych.

Punktowanie dla zawodników Padwy rozpoczął z prawego skrzydła Łukasz Szymański i tego prowadzenia Padwa nie oddała już do końca meczu. Żółto-czerwoni zaliczyli kapitalne 30 minut w defensywie. Damian Procho rozpoczął od obrony rzutu karnego, a później było tylko lepiej. Bramkarz zamościan świetnie się ustawiał i wykazywał niezwykłym refleksem. Ogromna w tym zasługa jego kolegów z defensywy. Tak dokładna i szczelna gra w defensywy sprawiła, że po kwadransie Olimpia przegrywała 2:7.
W ofensywie gra zamościan też zasługiwała na uznanie, a łatwo nie było, gdyż bramkarz gospodarzy Sebastian Zapora wcale nie zamierzał ustępować pola Damianowi Procho. Jednak akcje Padwy mające właściwe tempo sprawiały, że musiał kapitulować. Konrad Bajwoluk kilkukrotnie zwiódł defensywę miejscowych, wszędobylski Hubert Obydź sprytnie przymierzył z biodra, a czający się na skrzydłach Łukasz Szymański i Paweł Puszkarski też robili swoje. Mało tego, rozochocony dobrą grą w obronie Jakub Kłoda dwukrotnie pomknął do przodu, skutecznie wykończając kontry żółto-czerwonych. Taka gra dała do przerwy prowadzenie zamościanom 8:14.
Po zmianie stron gospodarze zaczęli bronić w systemie 5-1, a "Anioła Stróża" otrzymał Konrad Bajwoluk. Dzięki temu po 40 minutach ekipa z Piekar Śląskich zmniejszyła swoją stratę i przegrywała tylko 13:16. Wówczas ponownie do gry wrócili zamościanie, którzy przez kolejny kwadrans nie pozwolili zawodnikom Olimpii na zdobycie bramki,. W tym czasie zawodnicy Padwy rzucili dziesięć. Taka gra sprawiła, że na tablicy wyników widniał wynik 13:26. Po raz kolejny klasę pokazał bramkarz żółto-czerwonych, broniąc dosłownie wszystko. Zamościanie stworzyli w obronie prawdziwą twierdzę, która dla żółto-czarno-zielonych była nie do zdobycia. Do tego piąty bieg włączył Ali Mehdizedah, zaliczając cztery trafienia, a z drugiej linii pod poprzeczkę huknął Tomasz Sałach. W ostatnich minutach Ślązacy grali już nerwowo, z czego skrupulatnie korzystali świetnie dysponowani zamościanie. Wysokie prowadzenie nie zdekoncentrowało zawodników, żółto-czerwoni, którzy ostatecznie wygrali 28:17.

Bezpośrednio po ostatnim gwizdku głos zabrał trener Zamościan:
- Na szczęście staje się naszym nawykiem właściwe podejście mentalne do rywala. Oceniam to zdecydowanie pozytywne i było to widać w dzisiejszym meczu. Podobnie to wyglądało w Przemyślu czy Ostrowcu. Zagraliśmy dobrze szczególnie w defensywie. Damian Procho wybronił wiele piłek, a obrona mocno mu w tym pomogła. Jeżeli miałbym do beczki miodu dodać łyżkę dziegciu, to uważam, że nie trzymamy koncentracji do samego końca akcji. Tak było kilka razy w defensywie, gdy odbita piłka padała jednak łupem atakującego, choć mieliśmy przewagę liczebną. Albo w ataku w niektórych momentach koncentracja się kończy w momencie minięcia obrońcy. Mamy, więc czystą sytuację i piłki, zamiast do siatki, lecą w kosmos. Przy dużej różnicy bramkowej może nie mieć znaczenia, ale w przypadku wyniku stykowego może przesądzić o zdobyciu punktów bądź ich braku – powiedział Marcin Czerwonka, trener Padwy Zamość.

Następny mecz szczypiorniści Padwy zagrają 20 marca w Zamościu z Orlen Upstream SRS Przemyśl.

od 12 lat
Wideo

Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto