Sprawa ciągnie się od 2007 roku. Chełmska policja otrzymała anonimową informację o zabiegu przerwania ciąży jaki lekarz ma przeprowadzić w swoim prywatnym gabinecie. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce zastali mężczyznę czekającego pod drzwiami. Gabinet był w tym czasie zamknięty od środka.
- Gdy Krzysztof W. Otworzył drzwi policjantom stwierdził, że właśnie zakończył badanie swojej pacjentki. Stał na stanowisku, że nie miał zamiaru przeprowadzić zabiegu usunięcia ciąży - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik prasowy lubelskiego Sądu Okręgowego.
Chełmska prokuratura dwukrotnie zajmowała się sprawą lekarza. Pierwotnie nie znalazła przesłanek na tyle mocnych by postawić mu zarzuty. Decyzja z 2010 roku była jednak dla Krzysztofa W. negatywna.
Śledczy postawili mu dodatkowo drugi zarzut dotyczący łapówkarstwa. Z aktu oskarżenia wynika, że ginekolog w 2009 miał przyjąć łącznie 2500 zł od dwóch ciężarnych kobiet za zastosowanie cesarskiego cięcia.
Lekarz nie przyznał się do stawianych mu zarzutów.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?