Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Oddział dla zakażonych od środka. Zobacz fotorelację z wizyty w puławskim szpitalu

Łukasz Kaczanowski
Łukasz Kaczanowski
Gabriela Bogaczyk
Gabriela Bogaczyk
Od początku pandemii szpital w Puławach leczy pacjentów z koronawirusem. W sumie trafiło tu już ponad tysiąc chorych. Zaglądamy na jeden z oddziałów przeznaczony dla zakażonych, aby pokazać jak wygląda strefa wyłącznie dla osób z Covid-19.

Aby wejść w strefę COVID-19 trzeba ubrać się w strój ochronny od stóp do głów. Dlatego najpierw przebieramy się w jednorazową odzież z fizeliny (koszulka, spodnie, bielizna). Następnie zakładamy kombinezon ochronny, czepek na głowę, gogle z maską na twarz, 3 pary rękawiczek. Na oddział wchodzimy przez śluzę, czyli pomieszczenie, gdzie następuje wyrównanie poziomu ciśnień.

Otwarcie kolejnych drzwi wprowadza nas już na jeden z oddziałów szpitala w Puławach, gdzie znajdują się tylko osoby zakażone. - W marcu nasz oddział kardiologii został przekształcony w łóżka covidowe dla zakażonych. Dotychczas łącznie mieliśmy ponad setkę chorych. Obecnie przebywa tu dwanaście pacjentów – mówi dr n. med. Jacek Gniot, ordynator oddziału kardiologii w Puławach.

Na sali intensywnego nadzoru przebywają osoby w najpoważniejszych stanach. Teraz żadna nie jest podłączona do respiratora. Przy łóżkach znajdują się kardiomonitory, dzięki którym personel obserwuje stan zdrowia pacjentów. Można zobaczyć na nich informacje o akcji serca, ilości oddechów na minutę, pomiar ciśnienia i saturacji.

Na jednej z sal spotykamy 43-letniego mężczyznę, który opowiada: - Byłem osłabiony, miałem 39,2 stopni gorączki, duszności takie, że nie można było oddychać. Szkoda gadać, bo dopóki człowiek sam tego nie doświadczy na własnej skórze, to nie ma pojęcia o czym mówię. W szpitalu miałem podawane osocze, czuję się już lepiej, dochodzę do siebie – mówi pacjent.

Jedną z pacjentek jest również lekarka, która na co dzień pracuje w hospicjum. Relacjonuje, że zaczęło się od złego samopoczucia, bólów mięśni, gorączki i bólu w klatce piersiowej.

- Wykonałam test dla bezpieczeństwa, żeby sprawdzić, czy mogę chodzić do pracy. Wynik był niestety pozytywny, więc izolowałam się w domu. Jednak pojawiły się duszności, dreszcze, kaszel. W siódmej dobie od zakażenia trafiłam do szpitala, a więc niemal książkowo, bo pogorszenie stanu zdrowia następuje między 6 a 8 dobą. Okazało się, że to zapalenie płuc. To bardzo ważne, żeby pilnować swoich objawów i nie zwlekać za długo ze zgłoszeniem się do szpitala – radzi doktor Marzanna. Jak mówi, nie wie w jaki sposób doszło do zakażenia. - Przestrzegałam zasad, zabezpieczałam się odpowiednio, nie chodziłam po galeriach. Dobrze, że bliskich nie zakaziłam. Czuję się już lepiej. Cieszę się, że święta będę mogła spędzić z rodziną w domu – dodaje lekarka.

Przypomnijmy, że puławski szpital dedykowany jest głównie pacjentom z zakażeniem oraz dla tych chorych, którzy posiadają dodatkowo inne schorzenia wymagające pilnej interwencji. Trafiają więc tu pacjenci zakażeni z zawałem, udarem, złamaną nogą czy z ostrym zapaleniem pęcherzyka żółciowego. Od początku pandemii ponad tysiąc osób z zakażeniem było leczonych w całym szpitalu.

Lekarze z Puław zwracają uwagę na niepokojący trend, bo wiele osób mimo objawów nie decyduje się na zrobienie testu w kierunku koronawirusa. Stąd w statystykach mniejsza liczba zakażeń. - Widać, że ludzie oswoili się już z tą pandemią i wolą zostać w domu niż pójść do lekarza. Stąd też większa liczba ofiar śmiertelnych koronawursa, bo z opóźnieniem zgłaszają się do szpitala. Trafiają do nas dopiero gdy mają już zaawansowane objawy, a wtedy leczenie nie zawsze może okazać się skuteczne – wyjaśnia dr n. med. Jacek Gniot, szef kardiologii.

Na oddziale jest już choinka. Mimo pandemii personel stara się stworzyć chociaż namiastkę świątecznej atmosfery. Jak spędzić bezpiecznie nadchodzące święta? - Uważam, że domownicy, którzy wspólnie mieszkają, powinni tylko razem spędzić Wigilię pod jednym dachem. Nie można ulegać złudnej migracji i przekonaniu, że na pewno nic się nam nie stanie. To jest loteria. Nie mamy gwarancji jak nasz organizm zareaguje na zakażenie koronawirusem. Różne rzeczy obserwowałem na oddziale. Widziałem ludzi w podeszłym wieku, którzy ciężko chorowali i wyszli z tego cało. Jak i widziałem pacjentów w pełni sił, bez żadnych obciążeń, ale nie udało im się przeżyć. Dlatego w okresie świątecznym tak ważny będzie dystans społeczny, maseczki i dezynfekcja. Zróbmy wszystko, żeby to nie były nasze ostatnie święta w tym gronie. Żeby za rok przy naszym stole wigilijnym nikogo nie zabrakło – mówi doktor.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto