MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Motor Lublin-Górnik Łęczna: mecz starych wyjadaczy

Redakcja
Spadek Motoru z ligi jest już praktycznie przesądzony, a Górnik robi wszystko, by degradacji uniknąć. W takiej atmosferze odbędą się derbowe zmagania najlepszych drużyn regionu (sobota, godz. 17).

Nie oznacza to, że nie będzie interesująco. Sobotni mecz będzie okazją do konfrontacji dwóch szkoleniowców, którzy na polskiej piłce zjedli zęby - Bogusława Baniaka i Mirosława Jabłońskiego.
Obaj panowie dobrze się znają z racji długoletniej działalności w polskiej piłce, choć okazji do bezpośrednich konfrontacji nie mieli zbyt wiele. - Można powiedzieć, że Mirek jest moim kolegą. Poznaliśmy się wiele lat temu podczas kursów trenerskich - mówi trener Motoru. Nie było im dane razem pracować, choć Baniak jako menedżer Pogoni swego czasu lobbował za zatrudnieniem "Jabłuszka" u prezesa Antoniego Ptaka. Dobrodziej klubu lubował się jednak w zagranicznych szkoleniowcach i temat pracy Jabłońskiego w Szczecinie upadł szybciej niż się narodził.

W 1996 roku obecny trener Motoru przyjechał z Pogonią Szczecin na Łazienkowską. W Warszawie jego zespół zremisował 1:1 z Legią prowadzoną przez Jabłońskiego. - Nie zapomnę wtedy słów wypowiedzianych przez nieżyjącego już redaktora Janusza Atlasa. Powiedział, że Mirek powinien się uczyć od młodszych trenerów, jak ustawić zespół taktycznie. To było bardzo miłe - wspomina Baniak.

Obu panów oprócz wieku różni przede wszystkim doświadczenie w ekstraklasie. Zdecydowanie lepiej wypada pod tym kątem Jabłoński, ale swoją przygodę z ławką trenerską rozpoczął znacznie wcześniej. Obecny szkoleniowiec Górnika zaliczył 265 spotkań jako trener pięciu drużyn. Baniak miał okazję poznać smak ekstraklasy w dwóch klubach. Z Pogonią Szczecin i Lechem Poznań wywalczył awans na najwyższy szczebel rozgrywek, ale ligowe realia wymuszały szybką zmianę szkoleniowca. - Obaj swoją ciężką pracą przebiliśmy się w swoim zawodzie. Może Mirek miał troszeczkę łatwiej, bo był ze środowiska warszawskiego, a ja ze szczecińskiego. Jednak nikt nam niczego nie podarował - dodaje Baniak.

Jabłoński z kolei ma w dorobku zdobycie Pucharu Polski z Legią Warszawa w 1997 roku. To właśnie on prowadził legionistów podczas niezapomnianego spotkania z Widzewem Łódź. Warszawianie prowadzili wówczas 2:0, a wygrana dawała im niemal pewne mistrzostwo Polski. W ostatnich pięciu minutach łodzianie strzelili trzy gole i w niebywałych okolicznościach zdobyli tytuł mistrzowski.

Szkoleniowcy bardzo różnią się, jeśli chodzi o sposób reagowania na boiskowe wydarzenia. Baniak na ławce trenerskiej "żyje" cały czas. Odesłanie przez arbitra na trybuny za zbyt impulsywne reakcje, to dla niego żadna nowość. Jabłoński natomiast na grę swojego zespołu reaguje bardziej powściągliwie. Zazwyczaj obserwuje mecz na siedząco, choć i jemu zdarza się podejść do linii i głośno pokrzykiwać na swoich podopiecznych.

Opiekun Górnika ze spokojem podchodzi do derbów. - Trzeba pamiętać, że jest to starcie drużyn, a nie trenerów. Bogusia Baniaka darzę wielką sympatią i z pewnością znajdziemy czas na pogawędkę - mówi trener Jabłoński. W trzech ostatnich derbowych bataliach to łęcznianie byli zdecydowanym faworytem. Teraz zwycięstwo górników nie jest już takie pewne. Po pierwsze, mimo dwóch ostatnich remisów zespół trenera Jabłońskiego wciąż miota się na granicy strefy spadkowej. Po drugie, motorowcy, choć złudzeń o utrzymaniu wyzbyli się jakiś czas temu, grają otwarty futbol, nastawiony na zdobywanie bramek. Wreszcie po trzecie, w sukurs gospodarzom może przyjść fatalny stan murawy. - Tego właśnie obawiam się najbardziej. Płyta ma kiepską reputację i może znacząco przeszkadzać w grze - dodaje Jabłoński.

Niezależnie od wyniku spotkania, kibice będą mieli okazję obejrzeć w akcji ciekawe
osobowości trenerskie. Chociażby z tego powodu warto się pofatygować na stadion przy Al. Zygmuntowskich.

Ruszyła przedsprzedaż biletów. Bilety rodzinne za złotówkę!
Działacze Motoru zachęcają do kupna biletów w przedsprzedaży. Wejściówki można nabyć w budynku klubowym przy Al. Zygmuntowskich 5 w pokoju nr 12 oraz w Cafe Amsterdam przy ul. Lwowskiej 6B. Bilet ulgowy kosztuje 10 złotych, a normalny 15 zł. W piątek przedsprzedaż prowadzona jest w godz. 10-18, a w sobotę od godz. 10. Działacze postanowili obniżyć ceny biletów rodzinnych. Będą one kosztować zaledwie złotówkę: (2 osoby) - przysługuje rodzicowi lub opiekunowi prawnemu z jednym dzieckiem do lat 13. Rodzinny (3 osoby) - przysługuje rodzicowi lub opiekunowi prawnemu z dwojgiem dzieci do lat 13 lub parze rodziców wraz z jednym dzieckiem do lat 13.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Milik już po operacji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto