Minister Zdrowia zmienia światło z czerwonego na pomarańczowe. „To nie czas, aby zamknąć temat Covid-19” – twierdzi wirusolożka

– Nie jest to zniesienie epidemii, a przełączenie czerwonego światła w sygnalizatorze, które świeciło się od dwóch lat, na światło pomarańczowe, które wskazuje, że jest ryzyko, jest zagrożenie, ale sytuacja zmierza w dobrym kierunku i ocena sytuacji jest zdecydowanie lepsza – powiedział Adam Niedzielski.

Przypomnijmy, od kwietnia pożegnaliśmy większość obostrzeń związanych z pandemią. Rozstaliśmy się z maseczkami (poza placówkami medycznymi), oddziałami covidowymi oraz szpitalem tymczasowym.

– W wielu krajach zanika fala Omicronu. Ograniczenia są rozluźniane, a ludzie powoli wracają do aktywności sprzed pandemii. Ludzie, co zrozumiałe, są wyczerpani i chcą zapomnieć o pandemii. To byłby poważny błąd – stwierdziła wirusolożka prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska. – To nie czas, aby zamknąć temat Covid-19 lub pisać historię na nowo. Nadszedł czas, aby energicznie zaangażować się, podwoić wysiłki, by zakończyć ostrą fazę pandemii w 2022 roku.

Według słów Niedzielskiego, czeka nas kilka miesięcy „wakacji” od covida.

– Wakacje, patrząc na to, co było w ubiegłym roku, są zawsze spokojniejsze. Prawdziwym testem, w jakim miejscu jesteśmy z epidemią, będzie wrzesień, gdy spodziewamy się zwiększonej transmisji. Dlatego stan zagrożenia co najmniej do września będziemy utrzymywać – zapowiedział.

W walce z covidem nie bez znaczenia jest przyjęcie szczepionki. Według listy na rządowej stronie gov.pl działa w Lublinie 95 punktów, w których można to zrobić.

Jednym z nich jest Apteka Dbam o Zdrowie przy ul. Tumidajskiego. Nie szczepi. Powód? Niewielka liczba chętnych. Pracownice apteki nie zostawiają jednak bez pomocy osób, które dzwonią, żeby się umówić na szczepienie.

– Problem polega na tym, że żeby wykonywać szczepienia, musimy zamówić pakiet 30 dawek. Ale jak zamawiamy, to zgłasza się do nas jedna osoba, a 29 dawek idzie do kosza – przyznaje jedna z pracownic apteki. – W tym samym jednak budynku funkcjonuje punkt szczepień. Kierujemy tam dzwoniących albo same idziemy i umawiamy – zapewnia.

Punkt szczepień populacyjnych, o którym mowa, znajduje się piętro wyżej w budynku i trochę niżej, bo pod „p”, na rządowej liście. Pracownicy nadal wykonują szczepienia przeciw COVID-19, przyjmują chętnych dwa razy w tygodniu.

– Przychodzi może 10 proc. tego, co było kiedyś. Szczepimy we wtorki i piątki, każdego dnia zapisanych jest ok. 20 osób – mówi Maria Laskowska-Szcześniak. Kto jest zainteresowany? – Przychodzą seniorzy po 80. roku życia. Niemało jest też Ukraińców, w różnym wieku, czasami nawet całe rodziny. Ale nie wiemy, czy to uchodźcy, czy osoby, które mieszkają w Polsce już od jakiegoś czasu.

Na rządowej liście punktów szczepień jest też Apteka Jedyna Taka przy ul. Głębokiej. Nie szczepi, kierownictwo nie pamięta już od kiedy.

– Jeszcze na początku roku szczepiliśmy. Przestaliśmy szczepić, jak się to wszystko kończyło – mówi Mariusz Cyrankiewicz, właściciel apteki. – Szczerze mówiąc, nawet nie wiedziałem, że jest tam o nas informacja, ludzie raczej nie dzwonią. Gdyby pani nie zadzwoniła, dalej bym nie wiedział.

Sytuacja nie zmienia się także poza granicami Lublina. Jako punkt szczepień figuruje m.in. apteka w Trzydniku Dużym.

– Generalnie można się zaszczepić, ale teraz już nie ma za bardzo chętnych. Możemy zamówić szczepionkę, ale nie wiem, na kiedy to się uda, bo z jednej fiolki jest kilka dawek, więc musimy mieć kilkoro chętnych – wyjaśnia pracownica.

W całym województwie lubelskim wg danych NFZ-u i rządowych działa 540 punktów szczepień. Lubelski oddział NFZ zapewnia, że dane są na bieżąco aktualizowane.