Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lubelskie: Firmy walczą o dotacje z UE na drodze sądowej

Aleksandra Dunajska
Pan Marcin (nazwisko do wiadomości redakcji) chciał z pomocą unijnych pieniędzy rozszerzyć działalność firmy i uruchomić produkcję telebimów. O dotację starał się w Lubelskiej Agencji Wspierania Przedsiębiorczości. - Dofinansowania nie przyznano z powodu braku załącznika B do PIT-36. Potem się okazało, że nie chodziło o cały załącznik, tylko jego drugą stronę. A na niej przecież są tylko pouczenia - dziwi się przedsiębiorca.

Najważniejsze informacje gospodarcze z regionu i nie tylko na

Pan Marcin odwołał się do LAWP, ale bez skutku. Dał za wygraną. Wielu przedsiębiorców nie rezygnuje jednak tak szybko. Pewni swoich racji idą do sądu. Często wygrywają. Województwo lubelskie przoduje w kraju w skargach do Wojewódzkiego i Naczelnego Sądu Administracyjnego, składanych przez przedsiębiorców, samorządy i instytucje.

Ministerstwo Rozwoju Regionalnego ocenia, że w przypadku unijnych programów regionalnych, w polskich sądach wygrywa średnio 18 proc. beneficjentów. Podobny jest odsetek spraw, kiedy instytucje, które wydały decyzje odmowne, przychylają się do odwołań. Dlaczego urzędnicze decyzje są tak często zmieniane? - Procedury są nieprecyzyjne, co powoduje rozbieżności interpretacyjne, dużą uznaniowość i subiektywizm urzędników w podejmowaniu decyzji. A to daje beneficjentom pole do odwołań, a potem - korzystnych dla nich rozstrzygnięć - uważa Agnieszka Durlik, ekspert Krajowej Izby Gospodarczej.

Jak wynika z najnowszego raportu MRR, w ciągu ostatnich dwóch lat firmy i samorządy z Lubelszczyzny starające się o dotacje, poskarżyły się 93 razy do WSA i 9 - do NSA. Dla porównania, w woj. śląskim takich przypadków było w sumie 38, a na Pomorzu - 19.

Przedsiębiorstwa czy gminy z naszego województwa odwoływały się też do instytucji, które wcześniej odmówiły im dotacji - m.in. do LAWP. W drugim półroczu 2010 r. takich przypadków w naszym regionie było 267 (czwarta pozycja w kraju).

Radosław Tkaczyk, z-ca dyrektora LAWP, podkreśla, że na ilość odwołań wpływ ma raczej wiedza wnioskodawców niż niekompetencja urzędników. - Kryteria wyboru projektów do dofinansowania są znane i przejrzyste, a przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że mogą się odwołać na każdym etapie postępowania - tłumaczy. - Poza tym coraz mniej jest środków do rozdysponowania, a chętnych przybywa, więc konkurencja jest coraz większa. Tym samym, coraz więcej wniosków odpada - dodaje.

Dyr. Tkaczyk mówi, że w przypadku LAWP pozytywnie rozpatrywanych jest mniej niż 10 proc. skarg sądowych. A także ok. 20 proc. odwołań kierowanych bezpośrednio do Agencji. - Czasami chodzi o kwestie formalne. Wniosek nie zawiera wszystkich załączników, ale informacje w nich wymagane znajdują się w częściach opisowych wniosku. Po ponownej ocenie uznajemy zasadność protestu - wyjaśnia Tkaczyk.

Blisko pół tysiąca urzędników w naszym regionie pracuje przy podziale unijnych dotacji. Z reguły zarabiają mniej niż ich koledzy z innych części kraju. Wnioski oceniają wolniej niż urzędnicy w Opolu i Łodzi, ale szybciej niż np. w Katowicach.

Z najnowszego raportu Ministerstwa Rozwoju Regionalnego wynika, że w urzędach i instytucjach rozdzielających unijne dotacje w naszym regionie pracuje w sumie prawie 500 osób. Najwięcej - w Urzędzie Marszałkowskim, gdzie zaangażowano w tym celu 269 etatów. To piąte miejsce wśród 16 województw - więcej bo 367 etatów przeznaczono dla urzędników zajmujących się tymi sprawami np. w województwie śląskim. Ale już np. w Wielkopolsce wystarczyły 193.

Oprócz urzędników marszałka dysponowaniem środkami z UE zajmują się Lubelska Agencja Wspierania Przedsiębiorczości zatrudniająca 81 osób, Wojewódzki Urząd Pracy (89), Urząd Wojewódzki (20) i Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (9).

Zgodnie z raportem MRR urzędnicy marszałka zajmujący się podziałem europejskich pieniędzy zarabiają - w porównaniu z innymi regionami - najmniej. Średnio - 3 tys. zł brutto, podczas gdy np. w woj. świętokrzyskim - 4,2 tys. Jednocześnie wyższe pensje niż ich koledzy np. z Mazowsza mają pracownicy wojewody "od funduszy" - dostają średnio 4,4 tys. zł brutto, a w Warszawie - 4 tys. Wszystkich biją na głowę pracownicy WFOŚiGW. Ich średnia w regionie to 5,2 tys. zł brutto.

Lubelscy urzędnicy oceniają wnioski - od naboru do zakończenia oceny merytorycznej - przez 175 dni. To połowa ogólnopolskiej stawki i wynik o ponad miesiąc gorszy niż w "najszybszym" województwie opolskim. - Długość procedury konkursowej jest uzależniona m.in. od ilości składanych wniosków. Do LAWP trafia ich bardzo dużo, co też rzutuje na czas weryfikacji projektów - tłumaczy Radosław Tkaczyk, z-ca dyr. LAWP.


Czytaj Kronikę policyjną Lubelszczyzny
Czytaj nasz luźny serwis - Z przymrużeniem oka

Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto