Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koziara: Nie lubię "kultury narzekania"

Redakcja
Rozmowa z Jarosławem Koziarą, znanym lubelskim artystą.

Lublinianie narzekają na swoje miasto, co widać na przykładzie rankingu Newsweeka - oceniliśmy Lublin bardzo źle. Dlaczego, Twoim zdaniem?
W tej szerokości geograficznej jest coś takiego, że niedobrze jest się chwalić. Choćby dlatego, że gdy narzekamy w rozmowie z kimś, to ten ktoś nie będzie nam zazdrościł, a co najwyżej współczuł. Amerykanie odpowiadają na pytanie: "jak się masz", słynnym "I'm fine". W Lublinie lepiej powiedzieć: "ech, do d...y jest". Co nie zawsze jest zgodne z prawdą. To marudzenie na pewno ma podłoże historyczne. Zresztą, godzinami można by odkopywać przyczyny tego naszego "ciężaru gatunkowego".

Spójrzmy jednak na Białystok - to przecież nie zachód Polski, a jednak od nas wyżej we wspomnianym rankingu.
No tak, ale spójrzmy na to obiektywnie: ranking rankingiem, ale przecież Białystok to w porównaniu z Lublinem głęboka prowincja. Jeśli chodzi o sferę kulturalną, to tam nie dzieje się zupełnie nic. A teraz jeszcze wyskakują z pomysłem opery, zupełnie nietrafionym... Rozmawiałem z ludźmi z tamtego miasta, mówili, że u nich dostęp do kultury jest naprawdę trudny. U nas wygląda to zupełnie inaczej.

Sam pochodzisz z...?
Jędrzejowa, z Kieleckiego. Jestem "ludność napływowa".

Gdybyś miał się pobawić w taki prywatny ranking, gdzie uplasowałby się w nim Lublin?
Wiesz, nigdy nie interesowało mnie zagadnienie, co wyżej: gruszka czy jabłko, wiśnia czy czereśnia? Jestem w Lublinie z wielu powodów - to wypadkowa zbiegów okoliczności i świadomych decyzji.

Widzę, że kombinujesz, jak możesz, żeby nie powiedzieć, czy Ty ten Lublin lubisz, czy nie? Powiedzże w końcu.
To nie takie łatwe, bo nie mam jednoznacznego uczucia wobec tego miasta. To raczej wiele uczuć: są pozytywne i negatywne. W pewnych aspektach łatwiej o pierwsze, w innych o drugie.

No dobrze, ale przyrównajmy Lublin do kobiety - jak kochasz, to kochasz ją także z wadami...
Uczucie miłości ma przez miedzę do nienawiści.

Porozmawiajmy w takim razie o atutach Lublina.
Najmocniejsze punkty to wielki potencjał kulturalno-artystyczny. Niekoniecznie skumulowany jest w studentach, ale automatycznie kultura ociera się o tę grupę. Atutem na pewno jest kontakt z krajami zza wschodniej granicy. W końcu bliżej nam do Lwowa niż Berlina. Co prawda, ten kontakt nie jest idealny ze względu na obstrukcje na granicy, ale i tak jest dużo lepiej niż na przykład pięć lat temu. Między Lublinem a Lwowem nawiązało się mnóstwo ciekawych międzyludzkich relacji. Nawet w tej chwili koleżka ze Lwowa pracuje u mnie przy pewnym projekcie.

W polityczne dywagacje Cię wciągać nie chcę, ale odpowiedz: czy w ogóle widzisz jakiś związek między władzami a obecnym stanem Lublina?
Na pewno jest duży problem z decyzyjnością władz. Jest za to wiele gawędziarstwa i trzepania piany. Konkretów brak. No i nie ma prawdziwego planu rozwoju miasta na najbliższych dziesięć, dwadzieścia czy nawet pięćdziesiąt lat. Teraz bywa tak, że to, co wypracowała jedna ekipa jest natychmiast zarzucane przez kolejnych rządzących. Ale generalnie tematyka polityczna to dość śliski temat.

Jak oceniasz codzienne relacje międzyludzkie w Lublinie, tzn., czy jest to społeczeństwo przyjazne, czy raczej wrogie?
Cóż, żyję między ludźmi, którzy nie wyrządzili mi nigdy krzywdy, ani ja im. Zbyt wielu negatywnych uczuć nie zauważam. Przede wszystkim: nie widzę tu wyścigu szczurów, bo i o cóż tu się ścigać? A miasto jest w takim formacie, że wszyscy się tu znają i to często na przyjacielskiej stopie. Lublin nie jest ani za duży, ani za mały. Rzecz tylko w tym, żeby odpowiednio skorzystać z tego potencjału kulturalnego. Bo z lubelskiej kultury można czerpać garściami, a i tak nie wyczerpie się wszystkiego. Oczywiście, są tacy, którzy narzekają, że mało się tu dzieje. Ale wystarczy ich zapytać: "a właściwie, to czego byś chciał konkretnie?". I dyskusja się kończy.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Koziara: Nie lubię "kultury narzekania" - Lubelskie Nasze Miasto

Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto