Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Daniel Iwanek zatańczył w You Can Dance

Kamil Balcerek
Karol Wiśniewski
Daniel Iwanek, mistrz świata w karate tradycyjnym, zdradza nam kulisy swojego występu w lubelskim castingu do You Can Dance.

Danielu, po co był Ci ten udział w You Can Dance? W karate osiągnąłeś wszystko, więc mam nadzieję, że było to tylko i wyłącznie dla rozrywki…
Lubię szukać takich elementów, które są odskocznią od tego, co robię na co dzień. Dzień w dzień jestem w kimonie. Ćwiczę, prowadzę zajęcia, robię pokazy i od rana do wieczora jestem w biegu. Mój grafik jest strasznie napięty. Do tego dochodzą w weekend szkolenia i cały czas wszystko kręci się wokół karate. Dlatego szukam cały czas czegoś innego, spojrzenia na to, co robię z innej strony.

*Ochrona wyprowadziła lubliniankę z castingu You Can Dance
*You Can Dance: W Lublinie rozdano 5 biletów do Casablanki

Ale dlaczego You Can Dance?
Kiedyś sobie tak wymyśliłem, że chcę wziąć udział w tym show. Tym bardziej że przez rok byłem w balecie, bardzo lubię tańczyć.

Ty, w balecie. I jeszcze powiedz, że miałeś biały trykot…
Tak, miałem trykocik. Chciałem pokazać, że mam dystans do siebie. Że nie jestem jakimś tam mistrzem świata, tylko normalnym człowiekiem i umiem się bawić. Balet mi się podobał, a po miesiącu treningów wziąłem udział w przedstawieniu w filharmonii. To było nowe wyzwanie i było wesoło. I tak samo z You Can Dance. Oglądałem kiedyś i pomyślałem, że fajnie byłoby wystartować.

I w końcu się udało. Czekałeś na ten moment?
Nie, to był całkowity przypadek. Szedłem do swojego biura w filharmonii, patrzę a tu casting do You Can Dance. Wtedy mi zaświtało: może by tak wystartować. To był totalny spontan. Poszedłem do chłopaków na salę, zapytałem, czy mają jakąś płytę. Padło na utwór The Prodigy - Out Of Space.

To wybrałeś dobry kawałek…
Dokładnie, chciałem coś dynamicznego. Wziąłem tę płytę i poszedłem na casting. Najpierw wchodziło się po dziesięć osób. Poszedłem, była salsa, to zatańczyłem. Potem się bujałem jak hiphopowiec. I jeszcze jakaś akcja, już nie pamiętam. Później kazali mi solówkę zatańczyć, więc wymyśliłem coś na poczekaniu. To były takie wstępne castingi, gdzie z kilkuset osób musieli wybrać 30. Okazało się, że wygrałem, ale nie przejąłem się tym. Poszedłem na swoje zajęcia, a gdy przyszedłem mówili: - Gdzie ty byłeś, zaraz tańczysz przecież.

I zatańczyłeś taniec karate, bo tak to trzeba nazwać?
Wziąłem odtwarzacz, płytę i mówię, że coś przećwiczę. W drodze zacięła się winda i razem z filmowcami TVN utknęliśmy na pół godziny. Pierwszy kwadrans był wesoły, ale później brakowało nam powietrza. Co gorsza, nie zdążyłem przećwiczyć układu.

Wszystko OK, ale jak wyszedłeś w kimonie na scenę pewnie publiczność pomyślała sobie: Kolejny świr. Będzie z kogo się pośmiać.
Zgadza się, ale powiem, że jurorzy okazali szacunek. Kinga Rusin podeszła, przywitała się, pogratulowała mistrzostwa. Zacząłem tańczyć, przy wolnej muzyce zaprezentowałem układ, później improwizowałem. W telewizji pokazali ten gorszy kawałek z saltem.

To było salto? Myślałem, że jakiś układ z tańca nowoczesnego…

Chciałem zrobić salto, ale to wszystko było spontaniczne. Gdybym miał dzień lub dwa na przygotowanie, pewnie wyglądałoby to inaczej. Ja i tak jestem jednak zadowolony. Z tym saltem to śmiech jest do tej pory.

Dobrze, że masz dystans do tego występu. Gorzej byłoby, gdybyś teraz żałował, że się nie udało przejść dalej.

Dla mnie jedna rzecz jest w tym wszystkim ciekawa, że po zdobyciu mistrzostwa świata media nie interesowały się tak jak po tym występie. To jest ciekawe, co znaczy show-biznes. Pół Polski do mnie dzwoniło z pytaniem, czy to prawda, że będę w YCD.

Powoli z mistrza karate stajesz się showmanem. Dajesz występy, teraz YCD. Co następne? Mam talent?
Nie, na pewno nie. Nie jestem showmanem. Jeśli chodzi o ten program na pewno mógłbym coś pokazać, ale nie mam parcia na szkło. Ewentualnie mógł¬bym wziąć dzieci sześcioletnie, które trenują codziennie i wiele potrafią. Myślę, że jurorom szczęki by opadły, a pani Małgorzata (Foremniak - red.) popłakałaby się.

Jurorzy sobie żartowali, nie miałeś ochoty im przyłożyć…
Na początku było poważnie. W telewizji musiało to fajnie wyglądać. Na koniec trochę żartowali, ale po innych pojechali bardziej. Na ich miejscu zrobiłbym to samo. Przychodzi facet w kimonie i chce nam zatańczyć. Był jednak jakiś kulturysta, który podszedł do sprawy agresywnie, ale ja z pokorą to przyjąłem.

Daniel Iwanek to dwukrotny mistrz świata karate tradycyjnego. Wystąpił w lubelskim castingu do programu You Can Dance, ale nie zakwalifikował się dalej.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto