Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czesław Lang podsumowuje 68 Tour de Polonge

Redakcja
Czesław Lang: "Kolejny raz na 100 możliwych punktów za organizację dostaliśmy 99"
Czesław Lang: "Kolejny raz na 100 możliwych punktów za organizację dostaliśmy 99" Bartek Syta/Polskapresse
Lang podsumowuje 68. Tour de Pologne i zdradza, dlaczego chce za rok robić swój wyścig w terminie Tour de France. Z Czesławem Langiem, dyrektorem Tour de Pologne, rozmawia Robert Małolepszy.

Czy to był najlepszy wyścig od czasu, gdy zaczął Pan organizować Tour de Pologne?
Myślę, że tak. Emocje mieliśmy dosłownie do ostatniego metra, a organizacyjnie też poszło nam świetnie. Głupio mi się chwalić, ale naprawdę ze wszystkich stron dostaję gratulacje. W sobotę przed startem ostatniego etapu miałem podsumowujące wyścig spotkanie z sędziami. Na 100 możliwych do przyznania punktów dali nam 99. Nie było absolutnie żadnych zastrzeżeń. Ba, podkreślano, że organizacja imprezy była perfekcyjna.

W Zakopanem dyrektorzy ekip ProTour jadący samochodami technicznymi za peletonem robili zdjęcia i kręcili filmy, gdy przejeżdżali przez wiwatujący tłum zgromadzony pod Wielką Krokwią. W sobotę na mecie w Krakowie wielki Tony Rominger, zwycięzca trzech wyścigów Vuelta Espana, triumfator Giro d'Italia i drugi kolarz Tour de France, słowem - jedna z największych gwiazd światowego kolarstwa, też wyciągnął z kieszeni telefon i zaczął kręcić obrazki. Widać było wyraźnie, że jest zaskoczony i mocno podekscytowany...
Bo oni wszyscy są w autentycznym szoku, gdy widzą te tłumy na trasie. Szacujemy, że w tym roku wyścig obejrzało na żywo dwa miliony kibiców. To, co działo się na górskich etapach, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Ludzie naprawdę poszli w góry, by czekać na kolarzy. To było piękne.

Komu Pan kibicował w walce o końcowe zwycięstwo. Saganowi czy Martinowi?
Obu, naprawdę. Sagan to talent czystej wody, już dziś gwiazda, a za parę lat pewnie megagwiazda kolarstwa. Miło mi, że swój pierwszy wielki sukces Peter odniósł na naszym wyścigu. Martin z kolei przyjechał bronić koszulki lidera. Widać było, że szykował się specjalnie pod naszą imprezę. Tour de Pologne stał się dla niego imprezą docelową. To też musi budzić mój szacunek i sympatię, bo aż tak wielu kolarzy tej klasy, którzy sezon podporządkowują pod nas, do Polski nie przyjeżdża.

Tysiąc kilometrów walki, dwa trudne górskie etapy, a przed finałowym odcinkiem między liderem a wiceliderem są trzy sekundy różnicy. Skąd takie wyrównanie poziomu. Bo przecież podobnie było w tym roku choćby podczas Tour de France?
To efekt zdecydowanej walki z dopingiem w kolarstwie. Nasza dyscyplina wraca do starej, dobrej formy. Są gwiazdy, ale jest ich wiele. Przed wyścigiem nikt już zwycięstw nikomu nie przyznaje.

Polacy zawiedli czy to, co pokazali, to jest akurat dzisiejszy poziom naszego kolarstwa?
Ja na pewno nie jestem zawiedziony i to nie jest żadna kurtuazja z mojej strony. Naprawdę jest lepiej niż jeszcze trzy, kilka lat temu, gdy zaczęły do nas przyjeżdżać najlepsze grupy świata. Wtedy jak peleton mocniej przycisnął, na mecie praktycznie nie było Polaków, którzy przyjeżdżali w głównej grupie, która walczyła o zwycięstwo. Dziś już są. Próbują atakować. Ja naprawdę uważam, że gdyby nie pech Marka Rutkiewicza, który po odjechaniu na tym szaleńczym zjeździe w Bukowinie dostał strasznie mocny wiatr w twarz, jego akcja miała szansę powodzenia. Na dziś na pewno nie mamy sprinterów. To fakt. Ale w klasyfikacji generalnej już nas widać, mamy koszulki, co też nie było takie oczywiste, od kiedy weszliśmy do kolarskiej Ligi Mistrzów.

Jak tour będzie wyglądał za rok?
Trasa będzie taka sama albo bardzo podobna. Jestem już po wstępnych rozmowach z władzami wszystkich miast, które gościły nas w tym roku, i wszyscy chcą mieć Tour de Pologne u siebie także za 12 miesięcy. A że ten wyścig był bardzo udany, to na razie nie będziemy w trasie nic zmieniać.

W sierpniu będą jednak igrzyska olimpijskie...
Zdajemy sobie z tego sprawę i nawet nie zamierzamy konkurować z olimpiadą. Staramy się już od jakiegoś czasu o zmianę terminu dla przyszłorocznego wyścigu.

Na jaki?
Chcemy, by Tour de Pologne odbywał się w trakcie trwania Tour de France.

Jednym słowem - wpadacie z deszczu pod rynnę...
Oczywiście, że z Tour de France nie wygramy, ale wbrew pozorom taka zbitka może być dla nas korzystna. Do nas i tak nie przyjeżdżają ci kolarze, którzy liczą się w walce o triumf w Tour de France. Każda ekipa ProTour ma 20 kolarzy. Są więc dwa pełne składy. Do Francji pojedzie jeden, do nas drugi. A my możemy tylko skorzystać, bo w trakcie trwania Wielkiej Pętli zainteresowanie kolarstwem wzrasta kilka razy.

Od jakiegoś czasu mówi Pan, że wyścig może się zacząć lub skończyć we Włoszech. Kiedy to nastąpi?
Jednym ze sponsorów Tour de Pologne jest region Trentino leżący w Dolomitach. Moglibyśmy więc zorganizować etapy o skali trudności porównywalnej do Giro czy Tour de France. Za rok jeszcze tego nie zrobimy, ale za dwa już chyba tak. Zaczniemy od dwóch superciężkich etapów we Włoszech, a potem przeniesiemy się w nasze góry.

Rozmawiał Robert Małolepszy


Czytaj Kronikę policyjną Lubelszczyzny
Czytaj nasz luźny serwis - Z przymrużeniem oka

Najświeższe wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto