Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Budowa Nord Stream 2 na finiszu. Politolog: - Rosji udało się osłabić jedność i solidarność Zachodu

Piotr Nowak
Piotr Nowak
Prof. dr. hab. Walenty Baluk jest dyrektorem Centrum Europy Wschodniej, Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UMCS
Prof. dr. hab. Walenty Baluk jest dyrektorem Centrum Europy Wschodniej, Instytutu Nauk o Polityce i Administracji UMCS A.Derecki (DEPRO studio)
Budowa gazociągu na dnie Bałtyku to efekt ponadpartyjnego porozumienia w Berlinie i geopolityki Moskwy. - Kreml gra na destabilizację Europy Środkowo-Wschodniej i jej podział na strefy wpływów - mówi prof. dr. hab. Walenty Baluk, dyrektor Centrum Europy Wschodniej, Instytut Nauk o Polityce i Administracji UMCS.

Prace na budowie Nord Stream 2 mają się zakończyć w sierpniu. Jakie znaczenie ma gazociąg dla Rosji i Niemiec?

Przede wszystkim geopolityczne. To nie jest odrębna inicjatywa biznesowa, ale narzędzie do realizacji geopolitycznych planów Władymira Putina. Co ciekawe, tematem pracy doktorskiej prezydenta Federacji Rosyjskiej jest właśnie geopolityka rurociągów. Niemcy natomiast dążą do bycia gazowym hubem Europy. Już teraz szacuje się, że ponad 35 proc. gazu na kontynencie pochodzi z Rosji. Radosław Sikorski swego czasu porównał budowę Nord Stream 1 do paktu Ribbentrop-Mołotow. Nie należy zrównywać tych dwóch rzeczy, ale w sytuacji zwiększenia zależności Białorusi od Rosji i obecność rosyjskich sił w Kaliningradzie ta inwestycja jest niekorzystna dla Polski. Ona umożliwia Rosji dalszą destabilizację a nawet rozpoczęcie otwartej wojny wobec Ukrainy. Pamiętajmy, że około 40-50 proc. PKB Rosji pochodzi ze sprzedaży surowców energetycznych – ropy i gazu. Te środki Rosja przeznacza na zbrojenia. Mówiąc krótko: Europa Zachodnia pośrednio dozbraja Federację Rosyjską, która zagraża Europie Środkowo-Wschodniej, w tym i Polsce.

Ułożenie dwóch nitek gazociągów na dnie Bałtyku to drogie przedsięwzięcie.

Szacuje się, że koszty inwestycji zwrócą się po 20 latach. To świadczy o tym, że nie jest to projekt ekonomiczny tylko geopolityczny. Budowa pierwszej nitki rozpoczęła się w 2006 r. a więc dwa lata po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Nord Stream 1 został oddany do użytku w 2011 r. Po zakończeniu budowy drugiej nitki łączna przepustowość tych gazociągów sięgnie 100-110 mld metrów sześciennych. Dla porównania, przebiegający przez Polskę gazociąg Jamalski ma przepustowość rzędu 30 mld metrów sześciennych. Na tym plany Rosji się nie kończą. Na dnie Morza Czarnego został wybudowany gazociąg Turk Stream. Pierwsze dostawy surowca do Bułgarii i Macedonii rozpoczęły się w styczniu ubiegłego roku. Jego przepustowość to 30 mld metrów sześciennych. Jeżeli do tego dodamy 16-17 mld metrów sześciennych, które z Rosji do Turcji może dostarczać Blue Stream, to okaże się, że Rosja zrealizowała swoje cele geostrategiczne. Rocznie Rosja eksportuje około 200 mld metrów sześciennych gazu, który może sprzedawać z pominięciem Europy Środkowo-Wschodniej. Oznacza to, że Federacja Rosyjska może wyłączyć np. Ukrainę z tranzytu gazu. To nie jest tak, jak to mówi kanclerz Angela Merkel, że Nord Stream to tylko i wyłącznie inicjatywa ekonomiczna.

W sprawie budowy Nord Stream od lat trwa ponadnarodowe porozumienie.

Zbliżenie niemiecko-rosyjskie jest nastawione na osłabienie wpływów Stanów Zjednoczonych w Europie. Inwestycję forsował poprzednik Angeli Merkel na stanowisku kanclerza, czyli Gerhard Schröder z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec. Warto przypomnieć, że po zakończeniu kariery politycznej został menadżerem „Gazpromu”, a następnie szefem rady dyrektorów w rosyjskim koncernie naftowym „Rosnieft”. Takich powiązań polityczno-biznesowych jest więcej. Na budowie Nord Stream zarabia rosyjski oligarcha Arkadij Rotenberg. Ten sam, którego firma wybudowała Most Kerczeński łączący Rosję z okupowanym Krymem.

Na co gra Władymir Putin?

Jeżeli Rosja może sprzedawać swoje surowce z pominięciem Ukrainy to może ją destabilizować i dokonać otwartej agresji. Ale ambicje rosyjskie są znacznie większe. Kreml gra na destabilizację Europy Środowo-Wschodniej i jej podział na strefy wpływu. W tej koncepcji ważną rolę odkrywają Niemcy. Znany rosyjski historyk i ideolog euroazjatyzmu Aleksandr Dugin pisał wręcz o osi Berlin-Moskwa, która ma służyć podziałowi Europy Środkowo-Wschodniej. Niemcy miałyby rządzić w Europie Środkowej a Rosja we wschodniej części kontynentu podporządkowując Ukrainę i Białoruś. Sfinalizowanie budowy Nord Stream 2 potwierdza, że Rosji udało się osłabić jedność i solidarność Zachodu.

Kurek z gazem to za mało, żeby dzielić się strefami wpływów w Europie.

Rosja ma możliwość oddziaływania na inne państwa przy pomocy czynnika energetycznego, ale też militarnego. W obwodzie kaliningradzkim stacjonuje 25-30 tys. żołnierzy, ok. 900 czołgów, ok. 500 reaktywnych systemów ognia i 350 dział. Do tego należy dodać ok. 100 okrętów Floty Bałtyckiej. Na południowej flance z kolei mamy 30-35 tys. żołnierzy na Krymie, w tym Flota Czarnomorska uzbrojona w rakiety Kalibr, ponad 30 tys. w okupowanym Donbasie i ok. 1,2 tys. żołnierzy w Naddniestrzu. Na północnej i południowej flance mamy także pociski balistyczne Iskander, systemy S-400 i rakiety Kalibr o zasięgu 1400 km. Ponadto w ramach manewrów wojskowych Rosja ćwiczy szybki przerzut wojsk w kierunku zachodnim oraz zwiększa obecność armii przy granicy z Ukrainą i państwami bałtyckimi. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że reżim Aleksandra Łukaszenki jest niemalże całkowicie uzależniony od Putina to widzimy, że sytuacja polityczna w naszym regionie jest bardzo zła.

Zdaniem niektórych komentatorów, Nord Stream 2 wcale nie jest dla Polski niekorzystny. Tok rozumowania jest taki: jeśli Rosjanie zamkną nam dopływ gazu ze wschodu to będziemy go mogli kupić od Niemiec. Co Pan sądzi o takiej koncepcji?

To nie jest nowa koncepcja. Takie podejście prezentowali byli premierzy: Leszek Miller z SLD i Waldemar Pawlak z PSL. To politycy, którzy podejmowali niekorzystne decyzje dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Decyzję o budowie Baltic Pipe, którym ma być transportowany gaz z Norwegii, podjął jeszcze rząd Jerzego Buzka z AWS. Rząd Leszka Millera odstąpił od tej inicjatywy. W latach 90-tych i w czasach rządów PO-PSL Waldemar Pawlak podpisywał niekorzystne dla Polski kontrakty z „Gazpromem”. Inicjatywy prowadzące do dywersyfikacji dostaw surowców energetycznych były podejmowane z opóźnieniem. To daje do myślenia. Powyższy scenariusz zakłada, że głównymi rozgrywającymi na rynku gazu w Europie Środkowo-Wschodniej będą Niemcy i Rosja, a źródło dostaw nie zależnie od kierunku pozostanie bez zmian.

Rosja i Niemcy od lat współpracują nad wspólnymi inicjatywami energetycznymi mającymi ominąć Polskę i Ukrainę. Polscy politycy mieli czas, żeby zareagować.

Wśród rosyjskich i niemieckich polityków widać konsekwencję, której brakuje rządzącym w Polsce i na Ukrainie. Odpowiedzią na działania Rosji jest planowana budowa ropociągu z Odessy do Gdańska. Inwestycja została zrealizowana po stronie ukraińskiej, ale w Polsce od lat przedsięwzięcie stoi w miejscu. Naszej niezależności sprzyjają wybudowane terminale LNG w Świnoujściu. W planach jest integracja linii przesyłowych i energetycznych na osi północ-południe, budowa Baltic Pipe. Realizacja tych przedsięwzięć daje możliwość przerwania dominacji energetycznej Federacji Rosyjskiej w Europie Środkowo-Wschodniej.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Budowa Nord Stream 2 na finiszu. Politolog: - Rosji udało się osłabić jedność i solidarność Zachodu - Kurier Lubelski

Wróć na lubelskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto