Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika: Priorytetem są miejsca pracy, a nie potańcówki

SM
- Nie można opierać rozwoju miasta na jednym zakładzie - to już historia, że jest tylko Fabryka Łożysk Tocznych. Bo jak jej nie będzie to co? Ma nie być miasta Kraśnika? Nie. Mają być inne zakłady pracy, które wchłoną te osoby, które stracą np. miejsce w fabryce - mówi w Gościu Dnia Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika.
- Nie można opierać rozwoju miasta na jednym zakładzie - to już historia, że jest tylko Fabryka Łożysk Tocznych. Bo jak jej nie będzie to co? Ma nie być miasta Kraśnika? Nie. Mają być inne zakłady pracy, które wchłoną te osoby, które stracą np. miejsce w fabryce - mówi w Gościu Dnia Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika. fot. Sandra Michalewska
- Nie można opierać rozwoju miasta na jednym zakładzie - to już historia, że jest tylko Fabryka Łożysk Tocznych. Bo jak jej nie będzie to co? Ma nie być miasta Kraśnika? Nie. Mają być inne zakłady pracy, które wchłoną te osoby, które stracą np. miejsce w fabryce - mówi w Gościu Dnia Mirosław Włodarczyk, burmistrz Kraśnika. - Najważniejsze są miejsca pracy, a to czy ktoś będzie chciał urządzać potańcówki będzie zależeć indywidualnie od tej osoby - dodaje nawiązując do jednego z punktów wyborczych swojego kontrkandydata Jarosława Czerwa, który obiecał, że gdy dojdzie do władzy będzie organizować w Kraśniku miejskie dancingi i potańcówki dla dorosłych.

Sandra Michalewska: Gościem portalu Nasze Miasto jest Mirosław Włodarczyk, burmistrz miasta Kraśnik. Dzień dobry.__

Mirosław Włodarczyk: Dzień dobry. Witam Państwa.

We wtorek (16 września - red.) Pan Czerw przedstawił program wyborczy i hasło swojej kampanii. Widział Pan to przemówienie?__

Nie, nie widziałem, więc nie mogę się do niego ustosunkować. Tu w urzędzie mamy tak dużo pracy, że nie miałem możliwości, aby się z tym zapoznać.

Pan Czerw obiecał m.in. budowę parku linowego, szeroki rozwój gospodarczy miasta, dancingi, potańcówki dla dorosłych, a także szeroką ofertę dla młodych mieszkańców Kraśnika. Co Pan obieca mieszkańcom, aby oddali na Pana głos?__

Myślę, że mieszkańcy sami będą mogli ocenić to, co do tej pory zostało zrobione, bo nie są to hasła, ale konkretne zadania albo zostały już zrobione albo są w realizacji. Bo przecież - czym można nazwać uzbrojenie strefy ekonomicznej, czyli przygotowanie działek do przyjęcia inwestorów pozyskując na ten cel bardzo duże środki - 5 mln 300 tys. zł, a wartość całej inwestycji to ponad 7 mln zł. To dużo. Każdy doskonale wie, że w tamtym miejscu były krzaki, a dzisiaj strefa ekonomiczna stała się faktem. Teraz możemy pozyskiwać inwestorów.

Jako urząd prowadzimy zaawansowane rozmowy z inwestorami, część już niedługo rozpocznie działalność jak na przykład firma przetwórstwa owocowo-warzywnego i firma Ortis. To firmy, które już są. A będą następne.

Podczas swojej konferencji prasowej mówił Pan, że chciałby aby w strefie powstało 500 nowych miejsc pracy. Na chwilę obecną prawda jest taka, że ani jedno miejsce pracy nie zostało stworzone, ale podobno rozmawiacie z 15 potencjalnymi inwestorami. Może Pan zdradzić na jakim etapie są te rozmowy?__

Oczywiście, że prowadzimy rozmowy - część z nich jest prowadzona w Tarnobrzegu (kraśnicka strefa funkcjonuje w ramach Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej - red.). Są firmy, które starają się o pozwolenie na zainwestowanie w strefie.

Działki naszej strefy są atrakcyjnymi terenami. Dodatkowo stworzyliśmy biuro obsługi inwestorów. Tak naprawdę z miasta płynie różnego rodzaju pomoc. Chcielibyśmy, aby żadna szansa pozyskania nowego inwestora nie została zmarnowana.

A jakie to są branże?

Branże są różne - od spożywczej po przetwórczą. Prowadzimy też rozmowy z firmą farmaceutyczną.

I o to chodzi w Kraśniku żeby dywersyfikować rozwój miasta. Nie można opierać rozwoju miasta na jednym zakładzie - to już historia, że jest tylko Fabryka Łożysk Tocznych. Bo jak jej nie będzie to co? Ma nie być miasta Kraśnika? Nie. Mają być inne zakłady pracy, które wchłoną te osoby, które stracą np. miejsce w fabryce. Musimy być na to przygotowani tym bardziej, że wiemy jaka jest dzisiaj sytuacja. Fabryka należy do prywatnego podmiotu, tak zwanego "Chińczyka" i nie wiemy jaka jest jej przyszłość. Nie możemy nawet zapoznać się z kosztem jej sprzedaży, choć tego się domagamy. Jest w tej sprawie wiele niejasności, dlatego patrzymy na to bardzo ostrożnie i musimy zrobić wszystko żeby w Kraśniku były miejsca pracy. To będzie priorytetowe, a to, czy ktoś będzie chciał tańczyć albo urządzać potańcówki czy np. pływać to będzie zależeć indywidualnie od tej osoby. Najważniejsze są miejsca pracy i pieniądze, które się zarabia. Rozrywka jest na drugim planie, choć oczywiście jest ona ważną sprawą, ale jest mało ważna jeśli nie ma pieniędzy. Do wszystkiego potrzebna jest idea. Ideą nie może być tańcowanie i bawienie się, tylko praca człowieka.

Inwestowaniem w Kraśniku zainteresowane są tylko podmioty polskie czy także zagraniczne?__

Są to zarówno firmy polskie, jak i zagraniczne. Zainwestowaniem w naszym mieście zainteresowana jest m.in. francuska firma cukiernicza. Są naprawdę różne branże.

"Rozwój miasta jest istotny - musi opierać się na gospodarce" - mówił Pan podczas konferencji prasowej. Mamy strefę ekonomiczną - jest ona już w pełni uzbrojona?__

Jesteśmy na ostatnim etapie realizacji tej inwestycji.

Jaki to etap?__

Ta niedogodność dla mieszkańców na ulicy Urzędowskiej wynika z budowy kanału burzowego i odprowadzeniem do osadnika. To ostatni etap uzbrojenia strefy ekonomicznej.

Potem planujecie jakieś oficjalne otwarcie?__

Nas interesuje przede wszystkim to, żeby strefa zaczęła w pełni funkcjonować, żeby te 24 hektary, które mamy były w pełni wykorzystane. Jeśli będziemy mieli sygnały że jest jeszcze więcej chętnych do inwestowania niż mamy terenów to będziemy szukać działek inwestycyjnych dla Kraśnika, bo to najważniejszy element rozwoju miasta.

Kiedy oficjalne otwarcie strefy?__

Nie wiem. Oczywiście Pani oczekiwałaby, żebym powiedział, że nastąpi to tuż przed wyborami... Ale ja naprawdę nie wiem.

Spodziewam się, że tak będzie. Panie burmistrzu, jakie były cztery ostatnie lata dla Kraśnika?__

Z całą odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że były to dobre lata dla miasta Kraśnika. Dobre na tyle, na ile mogły być dobre. Sam obejmując to stanowisko nie sądziłem, że tak wiele uda nam się zrobić, tym bardziej że był to okres kiedy kończył się okres programowania RPO i tych pieniędzy do pozyskania nie było dużo, ale udało nam się pozyskać bardzo dużą pulę środków zewnętrznych. To 52 mln zł. To bardzo dużo. Mówię tu oczywiście włączając inwestycje naszych spółek.

Nie da się nie zauważyć uzbrojonej strefy, programu "Nowa Energia dla Kraśnika" - jesteśmy na etapie montowania solarów dla mieszkańców Kraśnika. Skorzysta z niego prawie 900 domostw. Te rodziny będą mieć swoje solary i ciepłą wodę. To najlepiej wykorzystane pieniądze, bo trafiają one bezpośrednio do mieszkańców. To bardzo dobra forma, bo przez 5 lat to my jesteśmy gospodarzami tych urządzeń - my nimi administrujemy. I żadne koszty związane z gwarancją czy działalnością nie obciążają użytkowników. To my jako Urząd Miasta jesteśmy za to odpowiedzialni.

Ale nie wszystko udało się zrobić z obietnic, które złożył Pan w 2010r. To m.in. niezbudowanie tzw. obwodnicy północnej miasta. Podczas swojej konferencji winił Pan za to byłego już marszałka województwa - Pana Hetmana, ale od 24 czerwca mamy już nowego marszałka. To Pan Sławomir Sosonowski. Jakie działania podjęliście w tej sprawie - tak ważnej dla Kraśnika - coś się zmieniło?__

Zmieniło się dużo. To Urząd Marszałkowski zaniechał tę sprawę. Zacznijmy od tego, że fabryka sprzedała tory kolejowe. Zostały one wyrwane z ziemi. Działka należy do FŁT. W tym czasie fabryka została sprywatyzowana, a pas ziemi i tory o szerokości mniej więcej 30 m - są w rękach prywatnego inwestora.

Tak, ale to było w 2013r.__

Oczywiście, że tak. My rozmawialiśmy, nakłanialiśmy i proponowaliśmy współudział miasta w budowie tzw. obwodnicy północnej, choć ona nie spełniałaby roli obwodnicy. Mówimy o alternatywnej drodze, która odciążyłaby ulicę Urzędowską i wychodziłaby przy ulicy Lubelskiej, tam gdzie były tory kolejowe. Przecież tam jest zaplanowana droga wojewódzka. Przyjęto też harmonogram jej realizacji. Jeśli ktoś realnie myśli o inwestycji, a w pobliżu jest pas drogowy mający 30 metrów szerokości to Urząd Marszałkowski powinien nabyć ten pas i zrealizować inwestycję. Wtedy byłoby szybciej, a dziś trudno mi sobie wyobrazić to, ile czasu zajmie wykupienie działek od 100 do 150 podmiotów. Pytania nasuwają się same: czy są na to pieniądze, ile to będzie kosztować? Tym bardziej, że są tam problemy własnościowe. Tam jest wiele nieużytków. To odległy czas. A tu był gotowy pas i skoro zlikwidowało się tory kolejowe to trzeba było go należycie wykorzystać przynajmniej do transportu kołowego.

Czy nawiązaliście jakiś kontakt z nowym marszałkiem województwa? Czy toczyły się w tej sprawie jakiekolwiek rozmowy?__

Oczywiście, że każda forma spotkania jest dobra. Osobiście nie rozmawiałem z nowym marszałkiem, ale do znużenia podejmowałem próby nawiązania kontaktu z poprzednim marszałkiem i muszę z przykrością powiedzieć, że się nie udało. To znak czasów dzisiejszego sprawowania władzy - że marszałek nie potrafi znaleźć czasu dla burmistrza 40-tysięcznego miasta. To też znak czasu, w jaki sposób prowadzi się dzisiaj politykę, a nie jest się gospodarzem. Oczywiście wiedziałem o tym, że marszałek przyjeżdża tutaj na spotkania partyjne, w Kraśniku i w pobliżu, ale nigdy... a nie przepraszam raz rozmawiałem z Panem marszałkiem. Ale to był jeden jedyny raz.

Ale mamy już nowego marszałka i jak rozumiem od czerwca nie zrobiliście niczego w kwestii tzw. obwodnicy północnej.__

Ale co mogliśmy zrobić, skoro jesteśmy w przededniu wyborów. Uważa Pani, że dzisiaj marszałek Sosnowski powie: tak, wybuduję Wam obwodnicę północną?

Nie, ale jakieś rozmowy mogliście podjąć.__

Żyjmy realnie w tym świecie. Natomiast odbywają się konsultacje odnośnie przedłużenia al. Tysiąclecia. Każde nowe rozwiązanie komunikacyjne w Kraśniku jest dobre. Każde popieramy. W perspektywie dłuższego czasu potrzebne jest kompleksowe rozwiązanie i nie unikniemy kwestii budowy drogi wzdłuż torów czy po torach - w zależności od tego kto będzie rządzić - czy ten marszałek czy inny jaka będzie jego koncepcja budowy drogi. Osobiście mam nadzieję, że opcja polityczna w Urzędzie Marszałkowskim po wyborach się zmieni i województwem będzie rządzić osoba, która będzie rozwiązywać problemy miasta i mieszkańców Kraśnika, a nie tylko partyjne.

Dalszą część wywiadu znajdziesz na drugiej stronie materiału

Jaki ma Pan pomysł na aktywizację mieszkańców Kraśnika? Doskonałą okazją wydawał się budżet obywatelski. Choć mieszkańcy w tym przypadku zdali egzamin to nie można tego powiedzieć o kraśnickich samorządowcach. Pan czuje się winien?__

Nie, ale czuję niesmak wobec tego, jak zrealizowano tę inicjatywę. Idea BO jest zacna i piękna, ale została zniszczona i pokazano w jaki sposób nie wprowadzać BO.

Budżet obywatelski nie może służyć czyimś celom politycznym. Musi być sam w sobie dobry i służyć mieszkańcom. Jeśli będzie instrumentem w walce politycznej to zawsze będzie się to odbywać kosztem mieszkańców.

Mieliśmy zapytać mieszkańców o to, co zrobić w mieście - a co z tego wyszło? Sama Pani widzi - jedno wielkie fiasko, bo mamiono ludzi. Zaszczepiono w nich nadzieje - że można zrobić dach na kościele i inne wielomilionowe inwestycje, a BO nie może być elementem inwestycyjnym w Kraśniku - on może tylko wspomagać. O rzeczach, które będą determinować rozwój miasta decydują radni podczas ustalania uchwały budżetowej. Tu mogliśmy się pochylić nad małymi zadaniami.

Powiem Pani jedno - i mówię to z całą odpowiedzialnością - idea obywatelska w Kraśniku była niszczona przez wiele, wiele lat. Stowarzyszenia, które powstawały musiały komuś i czemuś służyć. Nie było czegoś pięknego w tym, że powstało stowarzyszenie i mogło zająć się czymś konkretnym - ono zawsze musiało być czyjąś przybudówką. Musiało być wykorzystane poprzez wybory czy poparcie dla kogoś. I dlatego mieszkańcy się odwrócili - bo nie chcą działać w takich organizacjach, gdzie później będą do czegoś wykorzystywani.

Idea jest dobra, ale musi być ona piękna sama w sobie. Jeśli np. jest Towarzystwo Miłośników Ziemi Kraśnickiej - niech skupia ono fanatyków, którzy lubią grzebać w historii i dzielić się tym z mieszkańcami, ale nie może to być później wykorzystywane np. do własnych celów politycznych, bo wtedy popełnia się kardynalny błąd. Dzisiaj bardzo trudno jest namówić ludzi do skupiania się w stowarzyszeniach, choć ten trzeci filar jest bardzo ważny.

Na czym zamierzam Pan oprzeć swoją kampanię wyborczą? Ma Pan jakieś asy w rękawie?__

Nie mam asów w rękawie, bo nie jestem czarodziejem. Opieram się na tym, co już udało nam się zrealizować i co realizujemy. A jest tego dużo. I nie ma nikogo - może poza Telewizją Kraśnik - która nie zauważa w ogóle, że jest burmistrz Kraśnika. Mam wielki żal, bo nawet jeśli telewizja jest prywatna to nie można udawać, że nic w Kraśniku się nie robi. Nie zgadzam się na to, by była instrumentem w walce politycznej. Społeczeństwo zasługuje na rzetelną misję informacyjną. W taki sposób [jak robi to KTV] można nagrywać wesele - z tej strony czy z innej, ale nie ukazywać informacje z miasta. Tam udaje się, że nie ma Włodarczyka, że nic się nie robi w mieście, co jest oczywistą nieprawdą. W tej chwili budujemy 3 hale gimnastyczne - przy SP nr 3 - ten obiekt już powstał za 1,6 mln zł, przy ZPO nr 2 za 6 mln zł i trzeci obiekt - on dopiero powstanie - przy SP nr 6. Nie da się nie zauważyć tych potężnych inwestycji.

W gospodarczy i oszczędny sposób można jeszcze wiele rzeczy wybudować. Przypomnę, że za taką kwotę, za jaką wybudowano halę w PG nr 1 my wybudowaliśmy trzy hale, a może uda się zbudować nawet cztery.

A tak w temacie sportu - w trudnej sytuacji jest Stal Kraśnik. Tam dochodzi nawet do tego, że piłkarze nie mają piłek do treningów. Czy jest jakaś szansa na to, że klub dostanie większe wsparcie od miasta?__

Chciałbym teraz zdementować to, co Pani mówi. Proszę zapytać prezesa Stali w jakiej sytuacji był klub, kiedy decydowały się jego losy. Przypominam, że rozmowy na temat końca funkcjonowania Stali były prowadzone w 2011r., kiedy klub był bardzo zadłużony. Teraz Stal ma nowy, odpowiedzialny zarząd. On jest dla nas partnerem w rozmowach.

W czasie mojej kadencji wytworzyliśmy system finansowania - wiem, że nie są to może duże pieniądze, ale są to pieniądze dzięki którym w ciągu trzech lat w klubie spłacono całe zadłużenie. Stal jest jednym z lepiej funkcjonujących klubów jeśli chodzi o zadłużenie. Oczywiście, że są oszczędności - na piłkach i pewnie na wielu innych rzeczach. My tu w urzędzie także oszczędzamy - ja np. nie mam służbowego samochodu, nie jeżdżę takim, nie mamy rozpasłego sekretariatu. Oszczędności w urzędzie są bardzo duże. Tego samego wymagam od klubów - jeśli przekazujemy nasze publiczne pieniądze to chcę, żeby były one wydatkowane w gospodarczy sposób. Oczywiście są różne sytuacje, ale nie oznacza to, że w tym momencie mamy zagrożenie klubu i że np. nie ma za co wyjechać na mecz.

Dawniej wyglądało to inaczej. Z rozmów z prezesem Stali wiem, że na obiad kiedyś wydawano 3 tys. zł, teraz okazuje się, że można wyjechać za 600 zł. Dlaczego? Skąd ta różnica? Nagle wszystko staniało?

Wiem, że oczekiwania są duże. Będziemy starali się pomagać Stali Kraśnik i sprawiać, żeby sytuacja w klubie była coraz lepsza, bo Stal to takie nasze kraśnickie dobro i nie wyobrażam sobie, aby ten klub nie funkcjonował za 10, 20 czy 30 lat.

Klub sam też musi zacząć pozyskiwać nowych, zewnętrznych sponsorów. Mam nadzieję, że w naszej strefie ekonomicznej będzie coraz więcej firm i one także będą wspomagać klub. Dla nas to bardzo dobry element promocyjny miasta. Dzięki niemu o Kraśniku słyszano w wielu miejscach Polski.

A to, że nie dbamy o klub uważam za wielkie nadużycie.

Ale środowisko piłkarskie, sportowe skarży się na to, że w klubie nie ma pieniędzy np. na wyjazdy, a nawet na piłki czy wodę, coś tak podstawowego dla sportowców. __

Nie wierzę w to, że nie ma pieniędzy na wodę. Proszę nie mówić takich rzeczy.

Ale tak jest.__

Absolutnie w to nie wierzę. Wie Pani ile kosztuje woda?

Wiem, ale rozmawiałam z tymi osobami i mówiły one, że bywało tak, że tych pieniędzy po prostu nie było.

Ale ja jeszcze raz przypomnę sytuację w klubie z 2011r., czyli z czasów kiedy przychodził prezes Stali zastanawiając się nad rozwiązaniem klubu. Jako miasto wyciągnęliśmy pomocną dłoń - udało się wypracować nową formę wsparcia klubu - poprzez umowę na promocję miasta. Oczywiście są rzeczy, które wychodzą jak króliki z rękawa - to np. jakieś niezapłacone rzeczy jeszcze z czasów poprzedniego zarządu.

A co z przebudową MOSiR-u? Bo tu kwestia wygląda tragicznie.__

Nie zgodzę się z tym. Oczywiście MOSiR był od wielu lat niedofinansowany, ale nie można mówić, że sprawa wygląda tragicznie, bo tak nie jest. Dzięki MOSiR-owi jest np. bardzo dobrze utrzymana płyta...

Miałam raczej na myśli zaplecze - prysznice, szatnie, spikerkę...__

Tak, to prawda i widząc to aplikowaliśmy o środki z ministerstwa z programu dotyczącego rozwoju bazy sportowej. Niestety ten projekt nie przeszedł i nie mogliśmy go zrealizować. Mam jednak nadzieję, że w najbliższym czasie rozwiążemy ten problem.

Ostatnią część wywiadu znajdziesz na trzeciej stronie materiału__

Co z umorzeniami podatkowymi? Pan ma tutaj czyste sumienie?__

Oczywiście, że tak i mówię to z pełną odpowiedzialnością - w urzędzie nie została zdefraudowana ani w zły sposób wydana żadna złotówka.

Jeśli dziś mówimy o tym, że musimy dbać o podmioty gospodarcze i chcemy być one tu działały to trzeba też zauważyć że jest cienka granica między egzekwowaniem np. podatków a pomocy firmom, które znalazły się w różnych sytuacjach. Dlatego burmistrz ma możliwość zwolnienia podmiotu z jakiejś raty - tylko po to, aby firma ta złapała oddech i nie popadła w takie tarapaty finansowe, że trzeba byłoby ją zamknąć. Temu ma służyć ta pomoc. I trzeba z tego umiejętnie korzystać, bo w następnym roku znów mamy wpływy z podatków i znów ta firma zatrudnia zatrudnia mieszkańców. Musimy na to spojrzeć szerzej, bo nie jest to prosta sprawa.

Oczywiście moglibyśmy w ogóle nie zwalniać z podatków, ale czy nie zrobilibyśmy tym samym szkody, bo część firm musiałaby zniknąć? Dziś patrzę na to nieco inaczej, bo przypomnę, że przejęliśmy halę od Zakładów Metalowych za 1,8 mln zadłużenia - tę, którą sprzedaliśmy firmie Pana Andrzeja Sochaja z Kanady. Halę wyceniono na 1,8 mln. My sprzedaliśmy ją za 400 tys. zł. A co by było gdybyśmy zwolnili Zakłady Metalowe z podatków? Byłoby wielkie larum. Ale prawda jest taka, że w kolejnych latach budżet miasta byłby co roku zasilany o 150 tys. zł.

Natomiast sprzedaliśmy halę za 400 tys. zł, a ona przez 6 lat stała pusta i nie mieliśmy z niej żadnych dochodów. Dlatego na sprawę umorzeń naprawdę trzeba spojrzeć szerzej.

Albo jeszcze inny przykład - co by było gdybyśmy 6 lat temu tę halę oddali za złotówkę? Byłoby mówione, że burmistrz zdefraudował pieniądze, ale przez 6 lat co roku mielibyśmy 200 tys. zł z tytułu podatków.

Biorąc to wszystko pod uwagę nie można jednoznacznie oceniać tej sprawy. Trzeba to robić analizując korzyści dla miasta i przedsiębiorcy.

Mirosław Włodarczyk, burmistrz miasta Kraśnik. Bardzo dziękuję.

Dziękuję bardzo.

Czytaj także:
Gość Dnia: Roman Bijak, radny powiatu kraśnickiego
Gość Dnia: Andrzej Maj, starosta kraśnicki
Gość Dnia: Jarosław Stawiarski, zastępca burmistrza Kraśnika
Gość Dnia: Paweł Świderski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na krasnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto